podejmował". <br> Literatura żyje z wina, choć zwykle nie wie o tym. Przy świecach cisza trwa krótko. Wino ożywa w nas i zaczyna mówić od siebie, a wtedy nam się wydaje, ze to my mówimy, tworząc wyimaginowany świat prawdy. In vino veritas brzmi dumnie, lecz zaprzecza sobie zarówno poruszoną gwałtownie wyobraźnią, jak też podwojoną wewnętrznym podnieceniem organoleptyką. Zsumuje się samo, gdy już kolory, zapachy, smaki będą tylko wspomnieniem, że in vino salus est. Nazbyt trywialne jak na poezję wieczoru, przenosimy doznania pod lipę, do Jana Kochanowskiego, gdzie rozprawianie o winie i miodzie w słonecznych rozpryskach lata będzie nie tylko dla Polaków godnym