kiedy wracam. Jak depesza pójdzie, to ja powiem. Wcześniej nie.<br>Rozczochrany przyglądał mi się w zamyśleniu, niewątpliwie rozważając możliwość zrobienia jakiegoś kantu z tą depeszą. Po chwili widocznie wymyślił, bo wyraził zgodę.<br>- Dobrze, jutro po południu pojedziemy na pocztę.<br>- Cement chcę zaraz - zażądałam na to kategorycznie.<br>- Dobrze, cement zaraz. Ale jaką mamy gwarancję, że po wysłaniu depeszy powie pani prawdę?<br>- A jaką ja mam gwarancję, że nie zastrzeli mnie pan natychmiast, jak powiem?<br>Rozczochrany uśmiechnął się słodko i jadowicie.<br>- Właśnie swoją depeszę...<br>- No to na mnie ma pan szefa...<br>Niezależnie od tego, czy mi uwierzył, czy nie, widać było, że wstąpiła