kiedykolwiek słyszał. <page nr=74> Biała plama światła z poruszającymi się w niej figurkami zmalała, wznosząc się po pochylni, i znikła w ziejącym szeroko wejściu luki towarowej. Rohan zaczął się dopytywać, co zaszło, ale otaczali go ludzie ekipy "Kondora", którzy wiedzieli tyle samo, co on.<br>Minęła dobra chwila, nim oprzytomniał dostatecznie, by zaprowadzić jaki taki porządek. Wstrzymany szereg maszyn ruszył, hucząc silnikami, w górę pochylni, zapaliły się światła nad windą, gromada stojących u jej stóp zmniejszała się, na koniec Rohan pojechał na górę jako jeden z ostatnich, z ciężko objuczonymi <orig>arktanami</>, których spokój wydawał mu się szczególnie perfidną drwiną. We wnętrzu rakiety słychać było przeciągłe