zadowolenia mają chyba Anglicy. U nas to był wybuch. Potem już ono w zasadzie nie wróciło. Ja pamiętam tylko dwie sytuacje: w roku 1980 i w czasie wizyty Papieża. Z tamtego stanu, który trwał prawie dwadzieścia lat wynikły jednak materialne konsekwencje. Mało nam o nich mówiono. Ten okres w ogóle jakoś się wygubia, przynajmniej w świadomości mego pokolenia. Intuicja mi mówi, że to był ciekawy czas: rozwój <page nr=25> spółdzielczości, udane przedsięwzięcia gospodarcze, wspaniałe rzemiosło, pomysłowość, pracowitość. Teraz akurat pracujemy nad zabawką dla dzieci, która coś z tamtych technicznych osiągnięć przypomni. Więc tradycję, po to, aby była ważna, rozumiem bardzo szeroko przyjmuję ją