się zmyć, bo właściciel mieszkania przyjeżdża na tydzień z Algierii. Fatalnie to wypadło. Wygląda teraz, że jak ja czegoś potrzebuję, to znam drogę do ojca. Wprawdzie tylko dzięki temu mogę dłużej, bo z Ewą, u niego pobyć, ale on zrozumie inaczej. Nie było sensu o tym wszystkim pisać, muszę sam jakoś mu wytłumaczyć. <br>Jak ona zniesie wiejski prymityw, Małgośkę, ojca? Jest coraz bardziej obojętna, nieobecna. Dobrze czy źle robię, że chcę ją tam zabrać? Ale cóż innego mogę zrobić? Ledwo wiążę koniec z końcem. <br><br> W Końskich, jak zawsze - dwie godziny czekania na autobus. I jak zawsze wraca tamto. Pójść tam. Zobaczyć