nazajutrz jako specjalność do obiadu, sprzedano tylko jedną. Cała sztuka polegała na tym, że kelnerzy ulegając prośbom Palmiaka polecali gościom wszystko, co było w jadłospisie, tylko nie zrazy. A Palmiak przyszedłszy wieczór do kuchni zapytał niewinnie: - Panie szefie, co tam za specjalność będzie jutro do obiadu? Balcer przyjrzał mu się jakoś chmurnie, podkręcił wąsa, spojrzał na rondel ze zrazami i mruknął: - Palmiak, tylko nie rób głupstw.<br>Podobno tej samej nocy, po wyjściu z interesu, obaj upili się w barze "Pod Winogronami".<br>Podobnego terroru nie można było stosować do kasjerki Michaliny, przeto kelnerzy zjednywali ją sobie serdeczną pokorą. Jej stosunek do nich