Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
rude. Wydawany przez nie syk to rósł, to opadał; przypominał nigdy nie zamierający grzmot. Trzeba się było do niego przyzwyczaić, jak do muzyki na szpitalnych korytarzach.
Jedna z kilku odnóg autostrady spływała ślimakiem w dół i ginęła za drzewami, dochodząc do zlokalizowanego tam III Rejonu Socjalnego. Przez świerkowe gałęzie przebijała jaskrawa biel kontenerów mieszkalnych, których półtora tysiąca ustawiono na terenie dawnego lotniska.
Nareszcie mógł jako tako pozbierać myśli.
Mimo ataków bólu, kilkukrotnych omdleń, pamiętał wszystko doskonale. Miał dziewięćdziesiąt jeden lat, był samotny, ale samotnością otwartą i pogodną.
Żył zupełnie normalnie. Już od dawna, od śmierci żony, nie zaszło w jego życiu
rude. Wydawany przez nie syk to rósł, to opadał; przypominał nigdy nie zamierający grzmot. Trzeba się było do niego przyzwyczaić, jak do muzyki na szpitalnych korytarzach.<br>Jedna z kilku odnóg autostrady spływała ślimakiem w dół i ginęła za drzewami, dochodząc do zlokalizowanego tam III Rejonu Socjalnego. Przez świerkowe gałęzie przebijała jaskrawa biel kontenerów mieszkalnych, których półtora tysiąca ustawiono na terenie dawnego lotniska.<br>Nareszcie mógł jako tako pozbierać myśli.<br>Mimo ataków bólu, kilkukrotnych omdleń, pamiętał wszystko doskonale. Miał dziewięćdziesiąt jeden lat, był samotny, ale samotnością otwartą i pogodną. <br>Żył zupełnie normalnie. Już od dawna, od śmierci żony, nie zaszło w jego życiu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego