doktora, narzuciłem na siebie pelerynę i pomaszerowałem w stronę jeziora. Bez trudu odnalazłem "salamandrę" i wiosła.<br>Zbliżała się godzina piąta rano, w naszym ośrodku campingowym wszyscy chyba jeszcze smacznie spali <page nr=63>.<br>Po cichutku położyłem kajak obok domku Kasi, , oparłem wiosła, o ścianę.<br>I akurat wtedy podniósł alarm Sebastian.<br>Och jak on jazgotliwie szczekał obudzony szmerem, który wolałem, stawiając wiosła. "Patrzcie go, jaki czujny"<br>złościłem się, uciekając do swego domku.<br>A pies szczekał i szczekał, chyba cały ośrodek rozbudził. Przez szparę w nie domkniętych drzwiach widziałem, że zaniepokojona psim jazgotem ciotka Zenobia wyszła w pidżamie na próg domku. Poziewając rozejrzała się na wszystkie