Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
doktora, narzuciłem na siebie pelerynę i pomaszerowałem w stronę jeziora. Bez trudu odnalazłem "salamandrę" i wiosła.
Zbliżała się godzina piąta rano, w naszym ośrodku campingowym wszyscy chyba jeszcze smacznie spali .
Po cichutku położyłem kajak obok domku Kasi, , oparłem wiosła, o ścianę.
I akurat wtedy podniósł alarm Sebastian.
Och jak on jazgotliwie szczekał obudzony szmerem, który wolałem, stawiając wiosła. "Patrzcie go, jaki czujny"
złościłem się, uciekając do swego domku.
A pies szczekał i szczekał, chyba cały ośrodek rozbudził. Przez szparę w nie domkniętych drzwiach widziałem, że zaniepokojona psim jazgotem ciotka Zenobia wyszła w pidżamie na próg domku. Poziewając rozejrzała się na wszystkie
doktora, narzuciłem na siebie pelerynę i pomaszerowałem w stronę jeziora. Bez trudu odnalazłem "salamandrę" i wiosła.<br>Zbliżała się godzina piąta rano, w naszym ośrodku campingowym wszyscy chyba jeszcze smacznie spali &lt;page nr=63&gt;.<br>Po cichutku położyłem kajak obok domku Kasi, , oparłem wiosła, o ścianę.<br>I akurat wtedy podniósł alarm Sebastian.<br>Och jak on jazgotliwie szczekał obudzony szmerem, który wolałem, stawiając wiosła. "Patrzcie go, jaki czujny"<br>złościłem się, uciekając do swego domku.<br>A pies szczekał i szczekał, chyba cały ośrodek rozbudził. Przez szparę w nie domkniętych drzwiach widziałem, że zaniepokojona psim jazgotem ciotka Zenobia wyszła w pidżamie na próg domku. Poziewając rozejrzała się na wszystkie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego