Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 7
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
sobą nic wspólnego. Przerażająca inność naszych wyzwolicieli, przynajmniej w moim odczuciu budziła niepokój, zgoła podświadomy lęk - że teraz od takich ludzi będziemy w jakimś stopniu zależni choćby dlatego, że to oni przegnali okupanta (wtedy nie wiedziałam jeszcze w jakim stopniu).
Sowieci, którzy na Podhale wkroczyli od strony Łysej Polany, teraz jechali z góry Krupówek, jechali nie kończącym się korowodem, kierując się w ślad za Niemcami na Witów i Suchą Horę. Jechali wolno, milcząco, ponuro. Obojętne, martwe twarze nie zachęcały do wiwatów i objawów radości. Nie było też żadnych powitalnych gestów ze strony obserwatorów. Więc to tak miał wyglądać moment wyzwolenia z koszmaru okupacyjnego
sobą nic wspólnego. Przerażająca inność naszych wyzwolicieli, przynajmniej w moim odczuciu budziła niepokój, zgoła podświadomy lęk - że teraz od takich ludzi będziemy w jakimś stopniu zależni choćby dlatego, że to oni przegnali okupanta (wtedy nie wiedziałam jeszcze w jakim stopniu).<br>Sowieci, którzy na Podhale wkroczyli od strony Łysej Polany, teraz jechali z góry Krupówek, jechali nie kończącym się korowodem, kierując się w ślad za Niemcami na Witów i Suchą Horę. Jechali wolno, milcząco, ponuro. Obojętne, martwe twarze nie zachęcały do wiwatów i objawów radości. Nie było też żadnych powitalnych gestów ze strony obserwatorów. Więc to tak miał wyglądać moment wyzwolenia z koszmaru okupacyjnego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego