Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
narody, to czyż nie mam prawa, ba, obowiązku, niszczyć i usuwać z drogi każdego syna wrogiego narodu? Ale potencja czynu nie dojrzała jeszcze we mnie do morderstwa. Max Pfitzner przeszedł spokojnie, rozejrzał się pod fioletową lampką, a potem zniknął w głębi korytarza.
Droga była przede mną wolna. Nocą pilnował obozu jeden jedyny policjant; lekceważono cywilnych internowanych. Zszedłem na parter i otworzyłem wąskie okienko przy drzwiach wyjściowych. Znów rozwarły się przede mną szafirowe jasności nocy. Plac przed naszym gmachem szkolnym, pusty, wyglądał jak dekoracja teatralna po skończonym przedstawieniu. Wysunąłem nogę przez parapet, ale cofnąłem szybko, bo wzdłuż kościoła przemknął jakiś cień i zniknął
narody, to czyż nie mam prawa, ba, obowiązku, niszczyć i usuwać z drogi każdego syna wrogiego narodu? Ale potencja czynu nie dojrzała jeszcze we mnie do morderstwa. Max Pfitzner przeszedł spokojnie, rozejrzał się pod fioletową lampką, a potem zniknął w głębi korytarza.<br>Droga była przede mną wolna. Nocą pilnował obozu jeden jedyny policjant; lekceważono cywilnych internowanych. Zszedłem na parter i otworzyłem wąskie okienko przy drzwiach wyjściowych. Znów rozwarły się przede mną szafirowe jasności nocy. Plac przed naszym gmachem szkolnym, pusty, wyglądał jak dekoracja teatralna po skończonym przedstawieniu. Wysunąłem nogę przez parapet, ale cofnąłem szybko, bo wzdłuż kościoła przemknął jakiś cień i zniknął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego