Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
zmieścili się w owych dziewięćdziesięciu sekundach, liczonych od chwili, gdy pierwszy mikrobus wyhamował z piskiem przed bramą, ale to nie miało już znaczenia.
Dowódca wyskakiwał na podjazd z bliźniaczego wozu, gdy pierwsza dwójka czarno ubranych mężczyzn wybiegała z budynku. Było to w jedenastej sekundzie akcji. Zatrzymał się przy furtce, którą jeden po drugim przebiegali ludzie w kamizelkach szturmowych. Gestem wstrzymał masywnego draba, przymierzającego się do rozstrzelania z gładkolufowej strzelby kłódki spinającej bramę.
- Po cichu - rzucił półgłosem. - Chyba że przedtem pieprznie.
Człowiek z załadowaną brenekami dwunastką miękko przeskoczył ogrodzenie i już w momencie lądowania ustawił się w optymalnej do strzelania pozycji. Chodnik za plecami
zmieścili się w owych dziewięćdziesięciu sekundach, liczonych od chwili, gdy pierwszy mikrobus wyhamował z piskiem przed bramą, ale to nie miało już znaczenia.<br>Dowódca wyskakiwał na podjazd z bliźniaczego wozu, gdy pierwsza dwójka czarno ubranych mężczyzn wybiegała z budynku. Było to w jedenastej sekundzie akcji. Zatrzymał się przy furtce, którą jeden po drugim przebiegali ludzie w kamizelkach szturmowych. Gestem wstrzymał masywnego draba, przymierzającego się do rozstrzelania z gładkolufowej strzelby kłódki spinającej bramę.<br>- Po cichu - rzucił półgłosem. - Chyba że przedtem pieprznie.<br>Człowiek z załadowaną brenekami dwunastką miękko przeskoczył ogrodzenie i już w momencie lądowania ustawił się w optymalnej do strzelania pozycji. Chodnik za plecami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego