jego paleniem miała "Babcia", która wykonując ruchy przetrąconego chrząszcza, usiłowała zasiąść w fotelu, by założywszy nogę na nogę, wyglądać z papierosem bardziej elegancko. <br>Rozumiałam ją w pełni i pragnęłam w duchu, aby się jej to eleganckie palenie udało. Cóż z tego, kiedy nie wychodziło. Opadała co i rusz, raz w jedną, raz w drugą stronę, usilnie wtykając do ust papierosa akurat jego przypalonym końcem. Ruchy jej były tak nieukierunkowane i chwiejne, że mimo ogromnego wysiłku nie udało się jej to założenie nogi na nogę, a papieros mógł w każdej chwili wylądować gdzie bądź, z naszymi skromnymi osobami włącznie. Rozsiewała żar wokół. <br>Musiałyśmy