Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
doktora - zagadnął nieśmiało, oddając plik papierów.
- Słucham?
- Żeby przed przejściem na O-L zawiózł mnie pan do domu. Choć na godzinę. A jeśli można, na parę godzin...
W obwiedzionych srebrną kreską oczach Tubiełły zabłysł ognik zainteresowania. Kilka razy rzucił kulkę, odbił ją o ścianę wysoko, nad aparaturą, zręcznie chwytając raz jedną, raz drugą ręką.
- Hm... Nie powinienem, to narusza procedurę. Ale nie odmawia się, trudno odmówić... Jutro po obchodzie. Proszę pamiętać.
Tego dnia Irek nie myślał już więcej o sobie. Nie myślał też i w nocy. Doktor Gudrun profilaktycznie wstrzyknęła mu wieczorem mniejszą dawkę DFR-B. Spał spokojnie, po raz pierwszy bez
doktora - zagadnął nieśmiało, oddając plik papierów.<br>- Słucham?<br>- Żeby przed przejściem na O-L zawiózł mnie pan do domu. Choć na godzinę. A jeśli można, na parę godzin...<br>W obwiedzionych srebrną kreską oczach Tubiełły zabłysł ognik zainteresowania. Kilka razy rzucił kulkę, odbił ją o ścianę wysoko, nad aparaturą, zręcznie chwytając raz jedną, raz drugą ręką.<br>- Hm... Nie powinienem, to narusza procedurę. Ale nie odmawia się, trudno odmówić... Jutro po obchodzie. Proszę pamiętać.<br>Tego dnia Irek nie myślał już więcej o sobie. Nie myślał też i w nocy. Doktor Gudrun profilaktycznie wstrzyknęła mu wieczorem mniejszą dawkę DFR-B. Spał spokojnie, po raz pierwszy bez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego