na nogach.<br>Rozpacz i zniechęcenie zaczęły się wkradać w serca żołnierskie. Twarze widziało się, jedna w drugą, ponure, jakby jakąś śmiertelną powleczone wilgocią...<br>Oczy szklistością zachodziły pełną grozy..., Na postojach, bywało, skupiali się żołnierze w gromadki, szeptający, gwarzący posępnie, wśród westchnień pobożnych, a częściej i klątwy okropnej - Zgadał się tak jednego razu Derkacz z trzema kamratami.<br>- Hej, jak se człowiek pomyśli, że tyli tylośny szmat świata od swojego, od domu.., miły Boże! - rzekł któryś niespodzianie.<br>Ba! I żeby choć ziemia... twarda, dobra ziemia!...<br>Tobyś, chłopie, prasnął ten gwer gdzie w krzaki, a poszedł...<br>ku tamtej stronie, żeby i miesiącami...<br><page nr=95> Ale idźże to