Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
już spółdzielnię i jako bezrobotny miał czas
na zastanawianie się.

- A Marycha jak nie ma, tak nie ma - powiedziała
znów jego matka.

- Pewnie siedzą tam u Stalina, mój mąż też
nie wrócił na noc z Tramwajów - pocieszyła
ją słabo Inżynierowa.

- Było słychać strzelanie.

- Tylko ciekawe, kto do kogo strzelał.

- To jedno wiadomo - powiedział Krawiec
- zawsze ci sami do tych samych.

- Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być
gorzej - odezwał się Pijus całkiem trzeźwo.

- Całą noc nie zmrużyłam oka, czołgi jechały
i jechały - powiedziała matka Marycha
- dudniło, że aż się ziemia trzęsła.

- Musiały jechać obwodnicą - powiedział
Krawiec.

-Nie, nie. To
już spółdzielnię i jako bezrobotny miał czas <br>na zastanawianie się.<br><br>- A Marycha jak nie ma, tak nie ma - powiedziała <br>znów jego matka.<br><br>- Pewnie siedzą tam u Stalina, mój mąż też <br>nie wrócił na noc z Tramwajów - pocieszyła <br>ją słabo Inżynierowa.<br><br>- Było słychać strzelanie.<br><br>- Tylko ciekawe, kto do kogo strzelał.<br><br>- To jedno wiadomo - powiedział Krawiec <br>- zawsze ci sami do tych samych.<br><br>- Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być <br>gorzej - odezwał się Pijus całkiem trzeźwo.<br><br>- Całą noc nie zmrużyłam oka, czołgi jechały <br>i jechały - powiedziała matka Marycha <br>- dudniło, że aż się ziemia trzęsła.<br><br>- Musiały jechać obwodnicą - powiedział <br>Krawiec.<br><br>-Nie, nie. To
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego