robili chyba przy światłach. Stefan stał z tym dziennikarzem z radia i jeszcze jednym i rozmawiał, a Lisiecki, ten dziennikarz, i taki młody człowiek, on się chyba nazywa Woźniak, wymieniali klocki hamulcowe.<br>- Co jest w tym nieprawdopodobnego?<br>- Że nie mechanicy, nie Stefan ani Paweł, ale dwóch ludzi, z którymi nie jest blisko związany, wykonują tak istotną czynność. Gdyby pan był przy tym badaniu mojego wozu, to by pan zobaczył. Zgodnie z regulaminem ja powinienem stać sobie z boku z rękami w kieszeniach, jednak nie mogłem. Sam zacząłem to robić. Nie wyobrażałem sobie czegoś takiego...<br>- Tak, rozumiem. A to komisja powinna wszystko robić