Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
jedzeniem. Ksiądz, którego jeszcze nie widziałem, właśnie go odstawił. Sam kardynał siedział w wielkim, wygodnym fotelu pokrytym kolorowym kretonem. Był to człowiek bardzo wiekowy. Chudy starczą, ptasią chudością. Z resztkami włosów na głowie, żółtawych, wijących się. Odsunąwszy stolik, ksiądz stanął obok kardynała. Po drugiej stronie drugi, ten tęgi, ostrzyżony na jeża. Zbliżyłem się i pochyliłem do ręki kardynała. Nie ruszył nią, opartą na poręczy. Dopiero. kiedy, musnąwszy wargami duży pierścień, który ją zdobił, wyprostowałem się, uniósł ją i suchym, zakrzywionym palcem ukazał na, coś znajdującego się poza moją osobą: na taboret. Przysunięto mi go, i to blisko kardynała. Usiadłem.
Ksiądz stojący
jedzeniem. Ksiądz, którego jeszcze nie widziałem, właśnie go odstawił. Sam kardynał siedział w wielkim, wygodnym fotelu pokrytym kolorowym kretonem. Był to człowiek bardzo wiekowy. Chudy starczą, ptasią chudością. Z resztkami włosów na głowie, żółtawych, wijących się. Odsunąwszy stolik, ksiądz stanął obok kardynała. Po drugiej stronie drugi, ten tęgi, ostrzyżony na jeża. Zbliżyłem się i pochyliłem do ręki kardynała. Nie ruszył nią, opartą na poręczy. Dopiero. kiedy, musnąwszy wargami duży pierścień, który ją zdobił, wyprostowałem się, uniósł ją i suchym, zakrzywionym palcem ukazał na, coś znajdującego się poza moją osobą: na taboret. Przysunięto mi go, i to blisko kardynała. Usiadłem.<br>Ksiądz stojący
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego