Rzeczywiście. Ogon lisa<br>Zwisał jak pałeczka łysa,<br>A wiatr rudy puch rozwiewał<br>I unosił ponad drzewa.<br><br>Wypuściły lisa rysie,<br>A wilk ryknął: - Wynoś mi się,<br>Zmiataj, lisie Witalisie!<br><br>Lis uciekał, gdzie pieprz rośnie.<br>Raz zatrzymał się przy sośnie<br>I usłyszał zawstydzony,<br>Jak się z niego śmiały wrony,<br>Kuny, susły, nawet jeże -<br>Każdy ptak i każde zwierzę:<br><br>- Taki ogon zamiast tyczki<br>Mógłby być dla ogrodniczki!<br>- Toż to sęk, nie żaden ogon!<br><br>- Śmieszny widok, swoją drogą!<br><br>- To ci ogon nad ogony!...<br><br>Lis Witalis, ośmieszony,<br>Wyszydzony, uciekł z lasu<br>I już nikt od tego czasu<br>Nie oglądał Witalisa -<br>Nawet ja, com go opisał.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>TRZY