Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
gałązkami jabłonek zaglądającymi do środka - pół siedział, pół leżał wuj Florenty. Pamiętam piętrzące się wokół czerwone poduszki. Był w białej koszuli zapiętej pod szyję i tak jak dawniej wydał mi się bardzo czysty i schludny. Kiedy całował mnie, poczułem zapach wody kolońskiej i muśnięcie gładko wygolonego policzka. Posiwiał tylko bardziej - jeżyk wuja Florentego wydawał się mlecznobiały, jak powłoka pierzyny lub ściana nad łóżkiem.
- Drodzy moi, kochani, Henku, wnusiu, jakże się cieszę! Siadajcie, siadajcie! Pani Helenka zaraz poda coś gorącego. Może ręce chcecie umyć? Może załatwić naturalną potrzebę? Pani Helenko!
Ojciec postawił na podłodze teczkę i zdjął płaszcz.
Poszedłem za dom, ścieżką
gałązkami jabłonek zaglądającymi do środka - pół siedział, pół leżał wuj Florenty. Pamiętam piętrzące się wokół czerwone poduszki. Był w białej koszuli zapiętej pod szyję i tak jak dawniej wydał mi się &lt;page nr=14&gt; bardzo czysty i schludny. Kiedy całował mnie, poczułem zapach wody kolońskiej i muśnięcie gładko wygolonego policzka. Posiwiał tylko bardziej - jeżyk wuja Florentego wydawał się mlecznobiały, jak powłoka pierzyny lub ściana nad łóżkiem.<br>- Drodzy moi, kochani, Henku, wnusiu, jakże się cieszę! Siadajcie, siadajcie! Pani Helenka zaraz poda coś gorącego. Może ręce chcecie umyć? Może załatwić naturalną potrzebę? Pani Helenko!<br>Ojciec postawił na podłodze teczkę i zdjął płaszcz.<br>Poszedłem za dom, ścieżką
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego