Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
Zygmunt robił kilka odczarowujących obrotów, kilka razy w jedną, kilka razy w drugą stronę, niepewny kierunku, chwytał się za głowę i wrzeszczał plugawo:
- Niech was wszystkich kiła zeżre!
A nieco ciszej, tak dla samego siebie, dodawał:
- Co za syf! Koniec z tym... Wyprowadzam się, wyprowadzam... Ani śladu nie zostanie!
Jego kabłąkowate ciało domagało się egzorcyzmu, zdolnego wypędzić wzrastającą furię. Obrzuciwszy wstrętnym spojrzeniem podwórko, wybiegał na miasto - znikał w sieci ulic, podziemnych przejść i parków. Zanurzał się w mętne krajobrazy torowisk, biegł wstęgami alej i cmentarnych ścieżek, by po kilku godzinach pojawić się w centrum, przy ratuszu. Opatulony płaszczem, siadał na ławce
Zygmunt robił kilka odczarowujących obrotów, kilka razy w jedną, kilka razy w drugą stronę, niepewny kierunku, chwytał się za głowę i wrzeszczał plugawo:<br>- Niech was wszystkich kiła zeżre!<br>A nieco ciszej, tak dla samego siebie, dodawał:<br>- Co za syf! Koniec z tym... Wyprowadzam się, wyprowadzam... Ani śladu nie zostanie!<br>Jego kabłąkowate ciało domagało się egzorcyzmu, zdolnego wypędzić wzrastającą furię. Obrzuciwszy wstrętnym spojrzeniem podwórko, wybiegał na miasto - znikał w sieci ulic, podziemnych przejść i parków. Zanurzał się w mętne krajobrazy torowisk, biegł wstęgami alej i cmentarnych ścieżek, by po kilku godzinach pojawić się w centrum, przy ratuszu. Opatulony płaszczem, siadał na ławce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego