Ściborzyce, niemal zupełnie wymarłe, gdzie tylko sporadycznie ludzie przemykali się pod ścianami walących się, niekiedy zabytkowych domów i Pilszcz, w którym kierownik zakładu rolnego mieszkał w przeszklonym, parterowym bungalowie z oranżerią i marzył o organizowaniu koncertów we własnym salonie. Po ogrodzie biegały rasowe dogi, a w garażu stał nowiutki opel-kadett.<br>- Nie smutno państwu na tym pustkowiu? - pytała Lidka, wypróbowując piękny, koncertowy fortepian. Stanowczo wymagał strojenia.<br>- Albo nam tu źle? Mamy wszystko, czego chcemy. W niedziele jeździmy do teściów do Opola, na wakacje na wczasy do Bułgarii albo do Sopotu, kupujemy książki, płyty, mamy kwiaty... Dziecko dobrze się uczy, ma świeże