Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
płomień, miotał się, przerażony. Trwało to tylko chwilę, potem cofnąłem iluzję. Iskra stał, rozczapierzając palce i trzymając się za przegub. Biały na twarzy jak wapno, patrzył na prawą dłoń, pokrywającą się paskudnie bąblami. Poczułem, że robi mi się to zimno, to znów gorąco. To było niemożliwe! Absolutnie niemożliwe! Miraże nie kaleczą!
Iskra zmiękł w kolanach, oczy uciekły mu w głąb czaszki i zemdlał. Mówca wraz z towarzyszem rzucili się go cucić. Masywny Obserwator w błękicie postąpił krok ku mnie, unosząc zaciśnięte pięści. Wtedy zrobiłem coś, czego będę się wstydził do końca życia. Zamiast próbować pomóc Iskrze lub podjąć walkę jak mężczyzna
płomień, miotał się, przerażony. Trwało to tylko chwilę, potem cofnąłem iluzję. Iskra stał, rozczapierzając palce i trzymając się za przegub. Biały na twarzy jak wapno, patrzył na prawą dłoń, pokrywającą się paskudnie bąblami. Poczułem, że robi mi się to zimno, to znów gorąco. To było niemożliwe! Absolutnie niemożliwe! Miraże nie kaleczą!<br>Iskra zmiękł w kolanach, oczy uciekły mu w głąb czaszki i zemdlał. Mówca wraz z towarzyszem rzucili się go cucić. Masywny Obserwator w błękicie postąpił krok ku mnie, unosząc zaciśnięte pięści. Wtedy zrobiłem coś, czego będę się wstydził do końca życia. Zamiast próbować pomóc Iskrze lub podjąć walkę jak mężczyzna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego