Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
i blagier zżerany pasją działania. Robić, robić cokolwiek, bardzo impulsywny, utrapienie dla poważnych ludzi, w trudnych czasach ryzykowna znajomość.
- Czy aby dobrze robimy? - upewniał się poniewczasie Jassmont.
Zapytany wzdrygnął się i spojrzał na Jassmonta. Wskazał drzwi wiodące do pokoju na wprost. - Tam, on czeka.
Jassmont rozejrzał się badawczo. Na pluszowej kanapce w drobniutki wzorek spostrzegł elegancki męski kapelusz. Jękliwie zaskrzypiały wejściowe drzwi, naganiacz wyszedł. Jassmont został sam i był za drzwiami tamten człowiek. Stukał głucho niewidoczny zegar, wydawało się, że ponagla. Jakby tego mało, nie dane mu było samemu wybrać stosowny moment na wejście. Drzwi bezszelestnie otworzyły się tuż przed nosem
i blagier zżerany pasją działania. Robić, robić cokolwiek, bardzo impulsywny, utrapienie dla poważnych ludzi, w trudnych czasach ryzykowna znajomość.<br>- Czy aby dobrze robimy? - upewniał się poniewczasie Jassmont.<br>Zapytany wzdrygnął się i spojrzał na Jassmonta. Wskazał drzwi wiodące do pokoju na wprost. - Tam, on czeka.<br>Jassmont rozejrzał się badawczo. Na pluszowej kanapce w drobniutki wzorek spostrzegł elegancki męski kapelusz. Jękliwie zaskrzypiały wejściowe drzwi, naganiacz wyszedł. Jassmont został sam i był za drzwiami tamten człowiek. Stukał głucho niewidoczny zegar, wydawało się, że ponagla. Jakby tego mało, nie dane mu było samemu wybrać stosowny moment na wejście. Drzwi bezszelestnie otworzyły się tuż przed nosem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego