odginałam i gryzłam. Narkotyczny, pamiętam jej zapach. Były różne wersje, ale dzisiaj myślę, że nas porzucił. Nie udał się w podróż. Nie zachowały się listy z egzotycznym znaczkiem, <foreign>poste non restante</>. Nie przywiózł mi prezentu, pięknej lalki, która zamykałaby oczy. Nie wsadzono go do więzienia, nie stracono z wyroku i kat nie zapłakał, celebrując proces rehabilitacji. Roiłam sobie niejedno, w dziewczęcej wyobraźni. Że idziemy do parku na lody i chłopcy ustępują mi z drogi, pierzchają, widząc wielki cień ojca. Tata unosi mnie i sadza na ramiona, abym mogła zobaczyć to, czego nie widać za płotem. Trzyma rower za kij umocowany gdzieś