Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
ją uwięził w wieży
Jej ojczym bardzo zły,
Więc tylko roni łzy.

Mnie, wiecie, nic nie wstrzyma,
Przychodzę do ojczyma,
Powiadam: "Mości książę,
Z daleka tutaj dążę,
By pasierbicy twej
Nieść ulgę w doli złej!"

A książę jak nie wrzaśnie:
"Stu takich było właśnie,
Znam was, obieżyświatów,
Uciekaj, do stu katów,
A panna - wierzyć chciej,
Zostanie w wieży tej!"

Złość mnie okrutna bierze
Wkoło obchodzę wieżę:
Ma łokci z pięć tysięcy
Lub może jeszcze więcej,
A jaj sklepiony dach
Po prostu ginie w mgłach.

Na pomysł wpadam wreszcie:
Skupuję sznury w mieście
I łączę je w godzinę
W niezwykle długą linę
ją uwięził w wieży<br>Jej ojczym bardzo zły,<br>Więc tylko roni łzy.<br><br>Mnie, wiecie, nic nie wstrzyma,<br>Przychodzę do ojczyma,<br>Powiadam: "Mości książę,<br>Z daleka tutaj dążę,<br>By pasierbicy twej<br>Nieść ulgę w doli złej!"<br><br>A książę jak nie wrzaśnie:<br>"Stu takich było właśnie,<br>Znam was, obieżyświatów,<br>Uciekaj, do stu katów,<br>A panna - wierzyć chciej,<br>Zostanie w wieży tej!"<br><br>Złość mnie okrutna bierze<br>Wkoło obchodzę wieżę:<br>Ma łokci z pięć tysięcy<br>Lub może jeszcze więcej,<br>A jaj sklepiony dach<br>Po prostu ginie w mgłach.<br><br>Na pomysł wpadam wreszcie:<br>Skupuję sznury w mieście<br>I łączę je w godzinę<br>W niezwykle długą linę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego