się, czy ocalony od sowieckiej kuli mój tatko nie padł ofiarą niemieckiej w Warszawie, podczas powstania, które skończyło się zaledwie kilka miesięcy temu, o czym tak barwnie i z przejęciem opowiadał nasz opiekun, a jeśli przeżył, to gdzie się teraz znajduje, bo wiedzieliśmy od pana Hadały, że wszystkim mieszkańcom Warszawy kazano opuścić miasto, nim przemieniono je w kamienną pustynię,<br>a tymczasem nadeszła pora podwieczorku, podano, oczywiście, cup of tea, tradycyjną angielską herbatę, jeśli ktoś sobie życzył, z mlekiem, i ciasto drożdżowe z rodzynkami, które wydawało się smakowite, ale nim zdążyliśmy zaprotestować, kelnerki wyspiarskim obyczajem polały je puddingiem, budyniem, tak że - przynajmniej