wiemy, jakie było to, którego dwie butelki "wydudlił" podczas przedwczesnych obchodów swoich urodzin, ale Stadelmann, który sam nie stronił od wypitki, opowiada o tym z pewnym przekąsem:<br> <q>"Był niezłym oryginałem, którego trudno było czasem zrozumieć... Jak wtedy choćby, gdy kazał mi postawić jedną butelkę wina, wina czerwonego, gwoli ścisłości, i kieliszek na jednym oknie, a drugą butelkę i drugi kieliszek na drugim oknie. I zaczął chodzić po pokoju od okna do okna, przy każdym zatrzymując się i częstując się winem, chlup, kieliszek wina przy jednym, chlup, przy drugim, i tak w kółko, aż w końcu pyta mnie: - Dziś jest dwudziesty ósmy