Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
i z radością popatrzył na Jassmonta.
- No, lżej będzie, oj, będzie.
- Wypić by się zdało po robocie, co?
- Oj, zdałoby się, zdało.
Do obroku wylatującego z sakwy, w której myszaty koń zanurzył mądrą głowę, zleciały się gadatliwe wróble.
Przeszli do sionki. Tam Jassmont wyjął z komody litrową butelkę, dwa obskurne kieliszki i słoik z ogórkami. Odkręcił wieczko. Dwoma palcami wyjął jeden, duży, śliski, pachnący koprem, i podał go Konstantemu. Dla siebie wybrał mniejszy, mniej udany, z jasnym nalotem. Bimbru nalał do pełna. Spojrzeli po sobie i wypili, równo, do dna. Konstanty przyłożył do ust spocony nadgarstek, wciągnął woń rozgrzanej skóry. Jassmont
i z radością popatrzył na Jassmonta.<br>- No, lżej będzie, oj, będzie.<br>- Wypić by się zdało po robocie, co?<br>- Oj, zdałoby się, zdało.<br>Do obroku wylatującego z sakwy, w której myszaty koń zanurzył mądrą głowę, zleciały się gadatliwe wróble.<br>Przeszli do sionki. Tam Jassmont wyjął z komody litrową butelkę, dwa obskurne kieliszki i słoik z ogórkami. Odkręcił wieczko. Dwoma palcami wyjął jeden, duży, śliski, pachnący koprem, i podał go Konstantemu. Dla siebie wybrał mniejszy, mniej udany, z jasnym nalotem. Bimbru nalał do pełna. Spojrzeli po sobie i wypili, równo, do dna. Konstanty przyłożył do ust spocony nadgarstek, wciągnął woń rozgrzanej skóry. Jassmont
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego