Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 31
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
ziemi. Pot się ze mnie lał ciurkiem, kląłem na czym świat stoi, no, ale rozkaz rozkazem, trza było dźwigać i kwita. Gdzieś na polanie pod Krywaniem zaglądnąłem do środka - co też to za ważne rzeczy każą mi nieść teli świat. Patrzę, a tu same gazetki i ulotki, naładowane tego kilkadziesiąt kilo... myślałem, że mnie szlag trafi na miejscu. Ale nic, myślę se, poniose jeszcze tym razem do końca, a potem zobaczymy. Kiedy przyszedłem wreszcie do Budapesztu, rzuciłem plecak pod nogi konsulowi Fietowiczowi i nakląłem, ile wlazło. A konsul nic, powiedział mi tylko, żebym się zjawił w konsulacie za tydzień. Przyszedłem na
ziemi. Pot się ze mnie lał ciurkiem, kląłem na czym świat stoi, no, ale rozkaz rozkazem, <dialect>trza</> było dźwigać i kwita. Gdzieś na polanie pod Krywaniem zaglądnąłem do środka - co też to za ważne rzeczy każą mi nieść <dialect>teli</> świat. Patrzę, a tu same gazetki i ulotki, naładowane tego kilkadziesiąt kilo... myślałem, że mnie szlag trafi na miejscu. Ale nic, myślę <dialect>se, poniose</> jeszcze tym razem do końca, a potem zobaczymy. Kiedy przyszedłem wreszcie do Budapesztu, rzuciłem plecak pod nogi konsulowi Fietowiczowi i nakląłem, ile wlazło. A konsul nic, powiedział mi tylko, żebym się zjawił w konsulacie za tydzień. Przyszedłem na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego