Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
liczko i mądre oczy. Przez uchylone okna nadleciał odgłos szybkich, dźwięcznych uderzeń w szynę.
- Dzwonią do roboty - powiedziała Jaśka.
- Już rąk i nóg nie czuję, Chrystusie Nazareński - westchnęła Ziuta i pociągnęła z flaszki.
- Zostaw ten odikałon!... Bierz rękawice. Chodźmy.
- Spójrz tylko, jak schudłam! - powiedziała Ziuta. - Spadło tu ze mnie sześćdziesiąt kilo. Dosłownie połowę tego, co kiedyś ważyłam.
Obie podawały cegłę na budowie. Służyły do tego drewniane nosiłki, które dźwigało się na przygarbionych plecach, przytrzymując dłońmi parciane pasy u ramion. Kładkami w górę na rusztowania, kładkami w dół. Ładunek był pokaźny, aż grzbiet trzeszczał, bo norma wysoka. Wiele zależało od nakładających cegłę
liczko i mądre oczy. Przez uchylone okna nadleciał odgłos szybkich, dźwięcznych uderzeń w szynę.<br>- Dzwonią do roboty - powiedziała Jaśka.<br>- Już rąk i nóg nie czuję, Chrystusie Nazareński - westchnęła Ziuta i pociągnęła z flaszki.<br>- Zostaw ten &lt;orig&gt;odikałon&lt;/&gt;!... Bierz rękawice. Chodźmy.<br>- Spójrz tylko, jak schudłam! - powiedziała Ziuta. - Spadło tu ze mnie sześćdziesiąt kilo. Dosłownie połowę tego, co kiedyś ważyłam.<br>Obie podawały cegłę na budowie. Służyły do tego drewniane nosiłki, które dźwigało się na przygarbionych plecach, przytrzymując dłońmi parciane pasy u ramion. Kładkami w górę na rusztowania, kładkami w dół. Ładunek był pokaźny, aż grzbiet trzeszczał, bo norma wysoka. Wiele zależało od nakładających cegłę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego