Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
sierżant mierzy odległości, sprawdza tor poślizgu monologuje nudnym basem: - Ale przeżyli i żyją, proszę bardzo.
A wczoraj w Jastarni, na samej zebrze, w samo południe i na oczach matki, chłopak lat czternaście i miesięcy dwa, proszę bardzo, głową wprost w zderzaki. Fiat 1500. Tak, w samo południe!
Chłopaczek niósł dwa kilo pomidorów.
Więcej było na zebrze tego soku niż k rwi.
Kierowca, w przeciwieństwie do tutaj, czysty jak szkło.
Ci szli setką, tam była ledwo czterdziestka.
No i co? Tam tak, a tu tak, proszę bardzo.
W końcu możemy odejść.
Małgorzata drży, kuli ramiona, od zatoki spływa chłodny powiew.
Twardowski nie
sierżant mierzy odległości, sprawdza tor poślizgu monologuje nudnym basem: - Ale przeżyli i żyją, proszę bardzo.<br>A wczoraj w Jastarni, na samej zebrze, w samo południe i na oczach matki, chłopak lat czternaście i miesięcy dwa, proszę bardzo, głową wprost w zderzaki. Fiat 1500. Tak, w samo południe!<br>Chłopaczek niósł dwa kilo pomidorów.<br>Więcej było na zebrze tego soku niż k rwi.<br>Kierowca, w przeciwieństwie do tutaj, czysty jak szkło.<br>Ci szli setką, tam była ledwo czterdziestka.<br>No i co? Tam tak, a tu tak, proszę bardzo.<br>W końcu możemy odejść.<br>Małgorzata drży, kuli ramiona, od zatoki spływa chłodny powiew.<br>Twardowski nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego