lecz płakała tylko wówczas, gdy kogoś zabrała śmierć. "Moje łzy są widocznie nieskore".<br>Patrzyła na siostrę, Zosię, przytuloną do Stacha, siedzieli oboje na koźle, ma takiego młodego chłopaka i tak cichutko się całują. I coś ją kolnęło w serce tak mocno, że zamknęła oczy. I przeszło, <br>i minęło. Ziuta drzemała kiwając się obok niej na furmance, też była sama, bez męża. Przejmujący chłód zaczynał dobierać się do kości. Jaśka wygrzebała z tobołka starą kufajkę, otuliła się nią, zrobiło się cieplej. I niespodzianie zaśmiała się cichutko, bo rozgrzała się, ale nie od środka, a tak bardzo chciała rozgrzać się od środka, a przecież