tożsamości stanowi zagrożenie. Tu nie ma miejsca na żaden kompromis. Tolerancja dla błędu oznaczałaby bowiem pośrednie uznanie dla niego. Oznaczałaby zwątpienie w to, w co katolikowi wątpić nie wolno: <q>"że trzeba uznać za prawdziwą doktrynę, której nie możemy dowieść, ponieważ Bóg mówi, iż jest ona prawdziwa, a Bóg nie może kłamać. Bóg mówi tę prawdę nie swoim głosem, ale przez swych wysłańców - wiara więc to uznanie tego, co mówi człowiek, na którego nie patrzymy jak na człowieka, ale jak na posłańca, proroka czy ambasadora Boga"</>.<br><br> Nie ma tu jednak mowy o arbitralności. Kościół nie tworzy nowych prawd, a jedynie rozwija to