Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
Aaaa - na zarośniętą gębę handlarza wypełzł obleśny uśmiech. - To insza inszość. To będzie... Niech podumam... Pięć setek, z przeproszeniem waszej szlachetności, jeśli w temerskiej walucie. Jeśli zaś waszymi florenami, tedy czterdzieści i pięć.
- Tak tanio? - parsknął jeździec, upiornie uśmiechając się zza nosala. - Zbliż się.
- Uważaj, Jaskier - syknął wiedźmin, niepostrzeżenie rozpinając klamrę płaszcza. Zagrzmiało.
Havekar zbliżył się do jeźdźca, naiwnie licząc na transakcję swego życia. I była to transakcja jego życia, może nie najlepsza, ale na pewno ostatnia. Jeździec stanął w strzemionach i z rozmachem wbił mu nadziak w wyłysiałe ciemię. Handlarz padł bez jęku, zadygotał, zatrzepał rękami, zorał obcasami mokry dywan
Aaaa - na zarośniętą gębę handlarza wypełzł obleśny uśmiech. - To insza inszość. To będzie... Niech podumam... Pięć setek, z przeproszeniem waszej szlachetności, jeśli w temerskiej walucie. Jeśli zaś waszymi florenami, tedy czterdzieści i pięć.<br>- Tak tanio? - parsknął jeździec, upiornie uśmiechając się zza nosala. - Zbliż się. <br>- Uważaj, Jaskier - syknął wiedźmin, niepostrzeżenie rozpinając klamrę płaszcza. Zagrzmiało.<br>&lt;orig&gt;Havekar&lt;/&gt; zbliżył się do jeźdźca, naiwnie licząc na transakcję swego życia. I była to transakcja jego życia, może nie najlepsza, ale na pewno ostatnia. Jeździec stanął w strzemionach i z rozmachem wbił mu &lt;orig&gt;nadziak&lt;/&gt; w wyłysiałe ciemię. Handlarz padł bez jęku, zadygotał, zatrzepał rękami, zorał obcasami mokry dywan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego