siedemnaście lat i ze sztubackim infantylizmem odczuwałem bezsens istnienia.<br>Tak, droga Agnieszko, możesz uważać to za przechwałki z mojej strony, ale był taki czas, kiedy miałem siedemnaście lat.<br><gap reason="sampling"><br>Wojtek uczył się coraz lepiej, a ja coraz gorzej. Napomnienia mojej matki niewiele pomagały. Wymykałem się z domu używając różnych wybiegów i kłamstewek, a po nocach rozpalona wyobraźnia erotyczna odpędzała ode mnie sen i zamieniała krew w gorącą lawę. Nie, ty nie wiesz, Agnieszko, co to są pierwsze pożądania młodego, rozbudzonego chłopca. Nie wiesz, bo sama jeszcze jesteś uśpiona. Ani dzisiejsza noc, ani żadna z poprzednich, których nie znam, nie potrafiły cię rozpłomienić