Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
Prawda jest taka, że prawie całą pierwszą klasę podstawówki, dokładnie od września do kwietnia, przeleżałam w szpitalu.
- Ale rzeczywiście byłaś o rok starsza - wtrącam, bo pamiętam doskonale tę różnicę: ja szesnastoletni, ona siedemnastoletnia, już prawie dorosła.
- Powtarzałam pierwszą klasę ogólniaka - mówi cicho i nagle uśmiecha się.
- Jak zacznę odkręcać następne kłamstwa, to mi tu zemdlejesz.



Przystanek - salon kanapa, musi być północ, bo zegar krztusi się tuberkulicznie, z wysiłkiem wypluwając kukułkę; patrzę na podświetlaną tarczę mojego casio - 24.16. Nie najgorsza punktualność jak na stuletni rupieć.
- Na co wtedy chorowałaś?
Milena z pustym kieliszkiem pokazuje palcem, bym go napełnił; robię to.
- Witku
Prawda jest taka, że prawie całą pierwszą klasę podstawówki, dokładnie od września do kwietnia, przeleżałam w szpitalu.<br>- Ale rzeczywiście byłaś o rok starsza - wtrącam, bo pamiętam doskonale tę różnicę: ja szesnastoletni, ona siedemnastoletnia, już prawie dorosła.<br>- Powtarzałam pierwszą klasę ogólniaka - mówi cicho i nagle uśmiecha się.<br>- Jak zacznę odkręcać następne kłamstwa, to mi tu zemdlejesz.<br><br><br><br>Przystanek - salon kanapa, musi być północ, bo zegar krztusi się tuberkulicznie, z wysiłkiem wypluwając kukułkę; patrzę na podświetlaną tarczę mojego casio - 24.16. Nie najgorsza punktualność jak na stuletni rupieć.<br>- Na co wtedy chorowałaś?<br>Milena z pustym kieliszkiem pokazuje palcem, bym go napełnił; robię to.<br>- Witku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego