Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
łoskot i krzyk urwał się nagle, jak ucięty nożem.
Przerażony pobiegł do sypialni, ale choć trząsł się ze strachu, dalej patrzył przez szparę. Nie musiał długo czekać. Ujrzał w drzwiach grzbiet Środy, wyciągającej na korytarz szpitalny wózek z podłużnym, wrzecionowatym workiem żółtego koloru. Obróciła go, potknęła się o chodnik i klekocząc kółkami popchała w kierunku klatki schodowej i wind. Tuż obok przemknęła jej ponura twarz, zaklęła nawet pod nosem: - Cholera, znowu ten pieprzony lift-serwis szlag trafił!

Rano opowiedział o wszystkim Koniecznemu. Ten wściekł się tylko.
- Mówiłem: nie właź, gdzie nie trzeba, nie interesuj się. Chyba, że chcesz dostać fioła. Myśl
łoskot i krzyk urwał się nagle, jak ucięty nożem.<br>Przerażony pobiegł do sypialni, ale choć trząsł się ze strachu, dalej patrzył przez szparę. Nie musiał długo czekać. Ujrzał w drzwiach grzbiet Środy, wyciągającej na korytarz szpitalny wózek z podłużnym, wrzecionowatym workiem żółtego koloru. Obróciła go, potknęła się o chodnik i klekocząc kółkami popchała w kierunku klatki schodowej i wind. Tuż obok przemknęła jej ponura twarz, zaklęła nawet pod nosem: - Cholera, znowu ten pieprzony lift-serwis szlag trafił!<br><br>Rano opowiedział o wszystkim Koniecznemu. Ten wściekł się tylko.<br>- Mówiłem: nie właź, gdzie nie trzeba, nie interesuj się. Chyba, że chcesz dostać fioła. Myśl
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego