święta prawda - rzekł starszy wieśniak. - Trza nam dzieło kończyć, bo czas bieży. Dajta konia. Tego karego. Potrzebny nam, by wąpierza odszukać. Zdejm, młódko, dzieciaka z kulbaki.<br>Milva, która przez cały czas z obojętną miną gapiła się w niebo, popatrzyła na chłopa, a rysy zaostrzyły jej się niebezpiecznie. <br>- Do mnie mówisz, kmiocie?<br>- Wżdy do ciebie. Dawaj karego, potrzebny nam. <br>Milva potarła spocony kark i zacięła zęby, a wyraz jej zmęczonych oczu stał się prawdziwie wilczy.<br>- O co wam chodzi, ludzie? - wiedźmin uśmiechnął się, próbując rozładować napiętą sytuację. - Po co wam koń, o którego tak grzecznie prosicie?<br>- A jakże nam inaczej grób upiora