Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
nich porządku.
Wiatr nadal niesie mgłę. Deszcz wpada przez uchylony luk, chłodząc czajnik z i tak letnią wodą. Świst wiatru przeszywa bardziej niż chłód mokrej odzieży. Dopiero siódma rano.
Myślę nadal o całej akcji. Uważam, że spisałem się dobrze. Oczywiście na pewno ten czy ów uważać będzie, że zamiast o kocie należało myśleć o ocaleniu dziennika pokładowego i innych papierów. Nie ja! Życie, nawet tak małe jak kocie, jest dla mnie więcej warte niż wszystkie papiery zalegające archiwa. Biorąc kota ze sobą przyjąłem obowiązek przywiezienia go żywym i całym z eskapady. Powinność tę jako człowiek wypełniam.
Kiedy jest się tysiące mil
nich porządku.<br> Wiatr nadal niesie mgłę. Deszcz wpada przez uchylony luk, chłodząc czajnik z i tak letnią wodą. Świst wiatru przeszywa bardziej niż chłód mokrej odzieży. Dopiero siódma rano.<br> Myślę nadal o całej akcji. Uważam, że spisałem się dobrze. Oczywiście na pewno ten czy ów uważać będzie, że zamiast o kocie należało myśleć o ocaleniu dziennika pokładowego i innych papierów. Nie ja! Życie, nawet tak małe jak kocie, jest dla mnie więcej warte niż wszystkie papiery zalegające archiwa. Biorąc kota ze sobą przyjąłem obowiązek przywiezienia go żywym i całym z eskapady. Powinność tę jako człowiek wypełniam.<br> Kiedy jest się tysiące mil
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego