Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
dalece, że przez dwa dni nie wychodził z domu, ciężko wystraszony. Oczywiście nic się takiego nie zdarzyło, a autorytet Andrzeja jako wróżbity i chiromanty został poważnie nadszarpnięty.
Mieliśmy na Krupniczej sporo kolegów zasługujących na miano oryginałów. Moim zdaniem największym ze wszystkich był Zygmunt Fijas. Nie był stary ani zdziwaczały, nie kokietował swą ekstrawagancją. Znałem go jeszcze z czasów okupacji i nieraz srogo popiliśmy, bo lubił ciągnąć wódkę. Zawsze przypominał mi z wyglądu Sokratesa. Gdy na niego patrzyłem, miałem w oczach rzeźbę przedstawiającą głowę tego greckiego filozofa. Łysy, z płaskim nosem, brzydki. Gdy do tego dodać straszny krakowski akcent, polegający na przeciąganiu
dalece, że przez dwa dni nie wychodził z domu, ciężko wystraszony. Oczywiście nic się takiego nie zdarzyło, a autorytet Andrzeja jako wróżbity i chiromanty został poważnie nadszarpnięty.<br> Mieliśmy na Krupniczej sporo kolegów zasługujących na miano oryginałów. Moim zdaniem największym ze wszystkich był Zygmunt Fijas. Nie był stary ani zdziwaczały, nie kokietował swą ekstrawagancją. Znałem go jeszcze z czasów okupacji i nieraz srogo popiliśmy, bo lubił ciągnąć wódkę. Zawsze przypominał mi z wyglądu Sokratesa. Gdy na niego patrzyłem, miałem w oczach rzeźbę przedstawiającą głowę tego greckiego filozofa. Łysy, z płaskim nosem, brzydki. Gdy do tego dodać straszny krakowski akcent, polegający na przeciąganiu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego