podróżną włoskiej firmy. <br>Kiedy wspólnie usiłują złapać taksówkę, wynurzają się nagle dwaj sadhu. Bardzo wysocy, długie czarne włosy-od wieloletniego niemycia zlepione w dredy, splecione w bezkształtny kok na czubku głowy. Dokładnie taki, jaki miał nosić Śiwa Niszczyciel-jeden z największych bogów hinduistycznego panteonu, którego są świętymi mężami. Ich brody kończą się tuż nad genitaliami, widocznymi w rozciętych, długich czerwonych szatach. "Hare Om, Baba"- mówi Simone, składając dłonie jak do modlitwy w geście indyjskiego pozdrowienia. "Om namama Śiwaja", odpowiadają. Wyciągają ręce, aby go pobłogosławić, i nagle w dłoni jednego z nich pojawia się <orig>wibuthi</>-święty popiół. Zupełnie znikąd, tak jakby rzeczywiście