Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
i wreszcie jeszcze inny wepnie się do końcówki stalowej linki i zawiśnie na niej całym swym ciężarem, a także ciężarem noszy francuskich. O godz. 20.30 J. Krzysztof rozpoczął zjazd. Dotarł do rannego. Zajął się jego nogą. Potem opuścił metodą improwizacji dwóch partnerów poszkodowanych (całych i zdrowych) i już mógł kończyć swoją robotę. O godz. 22.00 wylądował pod ścianą. Tam czekała już grupa transportowa: Marek Pawłowski ze schroniska w Roztoce i Andrzej Krzeptowki ze Stawów. Oczywiście nie sami. Aby znieść rannego aż do Wodogrzmotów, potrzeba kilkunastu silnych mężczyzn. O 3.00 nad ranem ranny był w szpitalu.
Jeśli uwzględni się
i wreszcie jeszcze inny wepnie się do końcówki stalowej linki i zawiśnie na niej całym swym ciężarem, a także ciężarem noszy francuskich. O godz. 20.30 J. Krzysztof rozpoczął zjazd. Dotarł do rannego. Zajął się jego nogą. Potem opuścił metodą improwizacji dwóch partnerów poszkodowanych (całych i zdrowych) i już mógł kończyć swoją robotę. O godz. 22.00 wylądował pod ścianą. Tam czekała już grupa transportowa: Marek Pawłowski ze schroniska w Roztoce i Andrzej Krzeptowki ze Stawów. Oczywiście nie sami. Aby znieść rannego aż do Wodogrzmotów, potrzeba kilkunastu silnych mężczyzn. O 3.00 nad ranem ranny był w szpitalu.<br>Jeśli uwzględni się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego