autobusie Szajbus miał szczęście spotkać objuczoną workami staruszkę. Szajbus miał szczęście siedzieć, starowinka, nieszczęście - stać.<br><br> - Ciężkie życie - zagaił ochrypłym głosem Sz. - Oj, ciężkie - kiwnęła głową staruszka. - Emerytura niska... - Oj, niska... - posmutniała babinka. - A na lewicę się głosowało!!! - wrzasnął Szajbus, po czym wygodnie rozłożył się na siedzeniu.<br><br><tit>Pani Kwiaciarka i byli konkurenci</><br><br><tit>Pani Kwiaciarka</><br><br>Bo Szajbus nie ma szacunku dla ludzi. Ani dla głuchoniemej żebraczki, ani dla zawsze uśmiechniętej emerytki, która co wieczór po "Wiadomościach" próbuje zakochanym Krakowa wcisnąć zwiędnięte kwiatki. Pani Kwiaciarka, siwiutka, szczuplutka, przestraszona, zna cztery języki i ludzką naturę. Jest ujmująca i bezwzględna.<br><br> - Piętnaście złotych - liczy sobie za przedwczorajszy