Typ tekstu: Książka
Autor: Bahdaj Adam
Tytuł: Wakacje z duchami
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1962
Przedstawiał widok opłakany. Miał zdartą skórę na czole i brodzie, a nos spuchnięty jak pomidor. Niczym nie przypominał zawsze roześmianego i skorego do żartów urwisa z Górczewskiej.
Baczny wzrok gospodyni spoczął na chłopcu.
- Anieli święci! - załamała ręce. - Maniuś, coś ty z sobą zrobił?
- A nic - wyszeptał niechętnie. - To taka mała kontuzja. Do wesela się zagoi.
- Gdzieś ty się tak urządził?
- Przypadek, pro...pani. Spadłem z drabiny. Pani Lichoniowa spojrzała nieufnie.
- Przyznaj się. Możeś coś spsocił?
- Nie, ciociu - stanął w jego obronie Perełka - on naprawdę spadł z drabiny.
- Może trzeba jechać po doktora?
Maniuś zaprzeczył gwałtownym ruchem głowy.
- Proszę się nie przejmować
Przedstawiał widok opłakany. Miał zdartą skórę na czole i brodzie, a nos spuchnięty jak pomidor. Niczym nie przypominał zawsze roześmianego i skorego do żartów urwisa z Górczewskiej.<br>Baczny wzrok gospodyni spoczął na chłopcu.<br> - Anieli święci! - załamała ręce. - Maniuś, coś ty z sobą zrobił?<br> - A nic - wyszeptał niechętnie. - To taka mała kontuzja. Do wesela się zagoi.<br> - Gdzieś ty się tak urządził?<br> - Przypadek, pro...pani. Spadłem z drabiny. Pani Lichoniowa spojrzała nieufnie.<br> - Przyznaj się. Możeś coś spsocił?<br> - Nie, ciociu - stanął w jego obronie Perełka - on naprawdę spadł z drabiny.<br> - Może trzeba jechać po doktora?<br>Maniuś zaprzeczył gwałtownym ruchem głowy.<br> - Proszę się nie przejmować
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego