ministra, który nigdy w regularnym wojsku nie służył. Kiedy Jerzemu Szmajdzińskiemu zdarzy się kilka takich tygodni, w czasie których wpada w rytm: samochód-samolot-biurko, wkrótce zaczyna czuć, że ma kręgosłup. W takim stanie wystarczy na hali rzucić się z piłką w stronę kosza, a kontuzja ścięgna Achillesa gotowa. Na kontuzje zaś minister obrony narodowej, jako jeden z najlepszych tenisistów w SLD, pozwolić sobie nie może. Dlatego właśnie każdy dzień zaczyna od zrobienia "kotka", czyli gimnastyką kręgosłupa w pozycji na czworakach.<br><br>- Potem seria innych ćwiczeń wzmacniających mięśnie brzucha i kręgosłupa - ujawnia Jerzy Szmajdziński. - Również "kołyska", czyli huśtanie się na plecach z