Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
było żartów. Spadała na ogromne przestrzenie śnieżnym żywiołem. Wzrok biegł przez białe połacie aż do białych horyzontów. Niesamowite wrażenie zbielałego pustkowia napawało grozą. Mróz ścinał powietrze, osada ginęła wśród przepastnych zasp, w śniegu przekopywano korytarze, głębokie jak okopy z czasów pierwszej wojny światowej. Z zawianych namiotów sterczały tylko dachy, a kopce ziemianek śnieg potrafił nocą zasypać do cna z drzwiami i oknami. Dzięki temu, że drzwi otwierały się do wewnątrz, można było odkopać się z rana łopatą. W tych warunkach ludzie często spóźniali się do roboty, która trwała uporczywie mimo mrozów i zamieci. Koleją szły często pługi śnieżne, aby uchronić pociągi
było żartów. Spadała na ogromne przestrzenie śnieżnym żywiołem. Wzrok biegł przez białe połacie aż do białych horyzontów. Niesamowite wrażenie zbielałego pustkowia napawało grozą. Mróz ścinał powietrze, osada ginęła wśród przepastnych zasp, w śniegu przekopywano korytarze, głębokie jak okopy z czasów pierwszej wojny światowej. Z zawianych namiotów sterczały tylko dachy, a kopce ziemianek śnieg potrafił nocą zasypać do cna z drzwiami i oknami. Dzięki temu, że drzwi otwierały się do wewnątrz, można było odkopać się z rana łopatą. W tych warunkach ludzie często spóźniali się do roboty, która trwała uporczywie mimo mrozów i zamieci. Koleją szły często pługi śnieżne, aby uchronić pociągi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego