Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
ptaki i szarpią psy. Popatrz, co ze mną zrobili, mówił, szukając mnie wzrokiem, którego nie miał, bo wrony wydłubały mu oczy. Pochowaj mnie, prosił, pochowaj. Przychodził każdej nocy, a głos jego i we dnie słyszałam.

Dobrowiczowie bali się, że Misza mógł wydać, gdzie ja jestem, i ukryli mnie w stęchłym kopcu z Dołgopolukami. Leżeliśmy jak w grobie, wychodziliśmy w nocy jak duchy. Dobrowiczowa przynosiła jedzenie, które było dobre, ale nie mogłam jeść. Bałam się nieustannej nocy, pytałam, kiedy znowu zobaczę dzień. Dobrowiczowa się użaliła i zabrała mnie z powrotem do domu. Mrużyłam oczy od światła, kryłam się w cieniach. Pomagałam Dobrowiczowej
ptaki i szarpią psy. Popatrz, co ze mną zrobili, mówił, szukając mnie wzrokiem, którego nie miał, bo wrony wydłubały mu oczy. Pochowaj mnie, prosił, pochowaj. Przychodził każdej nocy, a głos jego i we dnie słyszałam.<br><br>Dobrowiczowie bali się, że Misza mógł wydać, gdzie ja jestem, i ukryli mnie w stęchłym kopcu z Dołgopolukami. Leżeliśmy jak w grobie, wychodziliśmy w nocy jak duchy. Dobrowiczowa przynosiła jedzenie, które było dobre, ale nie mogłam jeść. Bałam się nieustannej nocy, pytałam, kiedy znowu zobaczę dzień. Dobrowiczowa się użaliła i zabrała mnie z powrotem do domu. Mrużyłam oczy od światła, kryłam się w cieniach. Pomagałam Dobrowiczowej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego