zniżką. Gruba nie chciała wystawić nowej. Blankietów nie ma, powiedziała. Trzeba pilnować. Chuda jędza! On, Adam, miał przez to zmarnowaną wycieczkę. Siwy miał być opiekunem ich grupy, zamiast niego wsadzili im Śliczną. Zamiana.<br>Dziewczyna zwinęła wszystko w tobołek, wsadziła pod pachę parasolkę i pokazała Adamowi plecy. Raz, dwa... - zaczął liczyć kości pacierzowe. Był już spokojny.<br>Plecy znieruchomiały, choć ich przy liczeniu nie dotykał. Za chwilę straciły napiętość łuku, zmiękły jakby i wyprostowały się z wolna. Usłyszał kaszlnięcie. Chudy obojczyk podskoczył i wrócił na miejsce. Całość majtnęła włosami i z tobołkiem pod pachą, torbą i parasolką w ręce, ruszyła, nucąc fałszywie, w stronę