pewnego razu wróciła po dwóch godzinach nieobecności, z przerażeniem stwierdziła, że becik jej córeczki poszarpany jest w strzępy, chociaż ona sama cała i zdrowa, na szczęście! Czyżby Alicja "dzieckiem w kolebce łeb urwała hydrze", która zdołała jedynie poszarpać becik? Wątpliwe. Nie wiadomo też, co było tą "hydrą" - gawrony, czy jakiś kot? Ten incydent oczywiście położył kres śmiałym pedagogicznym eksperymentom pani Hanny. <br> Z ulicy Willowej rodzice, po ukończeniu studiów, przenieśli się z trzyletnią Alicją do własnego już mieszkania w spółdzielni architektów na Korzeniowskiego, bocznicy Wawelskiej, i stamtąd pochodzą pierwsze wspomnienia ich pierworodnej córki. Były to czasy, kiedy na łąkach po drugiej, nieparzystej