najważniejsze w całej ewentualnej historii - będzie miał, być może, ułatwione poszukiwanie.<br> Nadmuchałem też tratwę i przytroczyłem torbę awaryjną. Mam ją gotową do rzucenia na wodę. Początkowo usiłowałem trzymać tratwę na pokładzie, ale okazało się, że wiatr i załamujące fale szybko zamieniłyby ją we wrak.<br> A więc alarm na caluśkiego. Nawet kot, którego mi zaczyna być szczerze żal, znajduje się w pogotowiu bojowym: smycz odczepiona, by w każdym momencie można było go wyokrętować, na końcu linki kamizelka ratunkowa. Na pewno będzie miał dosyć rozwagi, by się jej trzymać. Ja zaś zrobię, co będę mógł, by go odszukać i wciągnąć na dinghy. Jeśli